BEZSENNOŚĆ LISICZKI ...
   
 
  Lisiczki myśli inne...


* * *

 
Rodzina jest jak doniczkowy kwiat... czasem usycha gdzieś po bokach... czasem jakiś liść odpadnie... przywiędnie trochę, poszarzeje... to nie powód by ją odstawić w kąt- wręcz przeciwnie... Właśnie wtedy należy ją postawić w słońcu, otoczyć czułością, podlać miłością i troską... Nie trudno dbać o to , co nigdy nie chorowało... Sztuką jest uratować, odtworzyć to , co wydaje się już stracone...

wstawione 16.11.2010
(napisane wcześniej)


* * *


Są wokół nas ludzie których większość z nas wolałaby nie widzieć... śpią na dworcach, na ławkach, na werandach...
Przemierzają ulice ślepych miast w poszukiwaniu życiodajnych śmietników... Czasem nie chcą pomocy, czasem nie umieją o nią poprosić... Na samym dnie reklamówki-żulówki, pod stertą gazet którymi owijają stopy w chłodne noce, pod plastikowym kubkiem i butelką nieczystej - chowają swoje dusze... a na nich, ledwo dostrzegalne jeszcze - wspomnienia z czasów , kiedy byli tacy jak my...

watawione 16.11.2010 
(powstało wcześniej )

* * *


Z pewnego forum...

Człowiek jest stworzony do tego by chronić i opiekować się współmieszkańcami naszej wspólnej planety. Naszym obowiązkiem jest dbać o KAŻDE życie. To jest okropne , że jakiekolwiek stworzenie na świecie musi być zależne od innego. Największą tragedią jest gdy żywa istota zależna jest od tyrana , despoty i okrutnika bez serca takiego jak Leokadia i jej podobni.  Św. Franciszek pokazywał nam jak żyć razem ze zwierzętami - z Naszymi Braćmi Mniejszymi. Dlaczego duża część ludzi nie chce brać z niego przykładu, ba, nawet się nad tym nie zastanowi. To jest przerażające , że są jeszcze ludzie tacy którzy  myślą tak jak Leokadia , którzy mają taki system wartości i wg mnie brak kręgosłupa moralnego...Brak serca i wrażliwości...  Żadna istota nie została stworzona po to by służyć innej... by być jej podporządkowaną... Nikt nie ma prawa zniewalać i pozbawiać godności ... Tylko MY ludzie potrafimy być tak bezwzględni i tak egoistyczni, tylko MY LUDZIE zabijamy dla przyjemności , zniewalamy i torturujemy. Zauważcie , że w świecie zwierząt nie ma takich zachowań. Zwierzęta zabijają by przetrwać , przeżyć , by nakarmić lub ochronić swoje młode., a zniewolone i upokarzane przez lata, bite i głodzone potrafią zabić by odzyskać wolność.. Zwierzęta nigdy nie tracą swojej godności - zauważyliście to kiedyś? zastanawialiście się nad tym choć raz w życiu? Jeśli pies zabija człowieka - to zwykle wina leży po stronie ludzi którzy albo tak go wychowali, albo tak poniżyli , upokorzyli , zagłodzili. Bity pies tak jak bite dziecko -traci zaufanie do opiekuna, to człowiek budzi i wyzwala w nim agresję czasem świadomie a czasem nie. To MY ludzie jesteśmy w ogromnej mierze odpowiedzialni za agresję i " szkody" wyrządzone przez zwierzęta. Więc sami jesteśmy sobie winni.  Żyj i daj żyć innym - to mądre słowa... Miej serce i patrzaj w serce - te również... Nie rób drugiemu co Tobie nie miłe... Można by wymieniać godzinami. Jeśli pies czy inne zwierzę "podniesie łapę" na człowieka, zrobi mu krzywdę - podnosimy alarm na cały kraj, robimy sensację , dyskutujemy na forach... Dlaczego nie podnosimy alarmu na cały kraj gdy człowiek podniesie rękę na psa, zrobi mu krzywdę , zabije... Ludzie krzywdzą i zabijają zwierzęta każdego dnia - o tym się nie mówi jakby nic się nie stało... Zwierzęta zabijają ludzi bardzo sporadycznie  - wtedy wszyscy o tym krzyczą... Dlaczego? Jestem zbyt głupia chyba by to pojąć... Przeczytałam w jednej z waszych opinii że w takiej sytuacji psa uśpić a człowieka leczyć.... Z jakiej racji...? Dlaczego nie uśpić człowieka i nie leczyć psa...? My ludzie nie mamy większego prawa do życia niż psy , konie, czy inne zwierzęta. Dlaczego w "naszych" głowach rodzą się potrzeby by zawsze nad czymś lub nad kimś panować , górować lub kogoś posiadać? To jest smutne... To jest złe ... Pies ma serce- kocha, szanuje, wzrusza się , czuje i cierpi nie mniej niż człowiek... jakim prawem uważamy się za lepszych? Jakim prawem śmiemy twierdzić że zwierzęta są po to by NAM usługiwać, pilnować naszych obejść i naszego majątku...? Że należy mu się jedynie rzucony gnat i trochę wody...?  Większość psów robi to z bezgranicznej i bezinteresownej miłości do swoich opiekunów, czują się za nich odpowiedzialne, chcą ich chronić a ludzkie obejście traktują jak swoje terytorium, swoje miejsce do życia którego należy bronić. To jest normalne. Lecz jeśli człowiek znęca się nad "swoim" zwierzęciem to zwierzę nie czuje wewnętrznej potrzeby by skoczyć za swoim ludzkim "przyjacielem " w ogień. Traci do niego zaufanie-ludzkie obejście przestaje być JEGO obejściem... Zaczyna się bać człowieka a jak wiemy agresja najczęściej wynika właśnie ze strachu... z przerażenia.... wtedy właśnie w zwierzęciu zamiast miłości rodzi się chęć wyrwania z tej matni... rodzi się niepokój... potem złość i agresja wobec swojego kata i wobec wszystkich ludzi... Sami jesteśmy sobie winni... w większości przypadków to my jesteśmy za to wszystko odpowiedzialni... Zastanówcie się nad tym.... i leczmy się z tej cywilizacyjnej choroby jaką jest chęć panowania nad słabszymi istotami które udaje nam się zniewolić i podporządkować sobie i swoim egoistycznym potrzebom.

Z pozdrowieniami dla Wszystkich życzliwych i kierujących się sercem...

                                                                                           wstawione 05.08.2010 * (napisane wcześniej) *

 

 

 

 



* Wybitne jednostki *

 Wybitna osobowość niszczona przez przeciętnych ludzi umyka niczym dusza ze zmartwiałego ciała... Przemierzając słabo oświetlone uliczki śpiącego miasteczka zastanawiam się przy którym oknie pisywali Poeci... Przez które patrzyli na rzężące latarnie...? Która z nich była muzą a która utrapieniem... wybitni mają najciężej...
Niekiedy ukrywają swoje twarze w trzęsących się dłoniach unikając jupiterów i blasku "zwyczajnych" fleszy. Rozpływają się w tłumie gapiów tak , by nie zwrócić na siebie uwagi.
Talent zamieniając w udrękę , jak zepsuty chleb wyrzucają zapisane w pocie czoła kartki.
Umierają samotni , w cieniu sławy do której pozornie nigdy nie dążyli.
zamknięci w swoich czterech ścianach tworzą dzieła których pewnie nikt - poza nimi samymi- nie przeczyta. Otoczeni tysiącem gadżetów , małych przedmiotów i bibelotów z których każdy z nich pamięta swoją własną , niezwykłą historię...
Kolorowe obrusy przywiezione z Wenecji , małe doniczkowe drzewka sprowadzone z Bali,
porcelanowe figurki kupione na moskiewskim rynku,  książki nabyte na deballage'u  na południu Francji,  jeszcze więcej książek to stąd , to znikąd...
Pamiątki... jest ich całe mnóstwo. Nie odkurzane latami , zalegają na półkach i pod półkami , na szafie , biurku , stole i na nocnym stoliczku z lampką - strażniczką która nie gaśnie nigdy w nocy i nigdy w dzień ... Wybitne osobowości narażone są na wymarcie....
wyparte przez różowy plastik , hipermarkety i Big Brothera. Wyparte przez głupie Dody i jeszcze głupsze Rutowiczówny. Co to za czasy? Do czego to doszło ? Dokąd to wszystko zmierza? Do końca - to pewne - ale jakiego? Czy w ostatnim dniu pozostanie nam choć odrobinę honoru ? odwagi prawdziwej i... czegokolwiek prawdziwego ?
Zeszliśmy na psy... Narazie na rasowe
Jeśli dalej będziemy iść w tym zgubnym kierunku -- staniemy się zwykłymi kundlami.

 

06.01.2009


*  LEŚNI ANIOŁOWIE MOI   *

Aniołowie byli dziś ze mną... tam pośród drzew... pośród ciszy ...
Widziałam ich... mieli świetliste Twarze i brązowe włosy...
Uśmiechali się... co jakiś czas szeptali mi do ucha "nie zatrzymuj się..."
Padał lekki , ciepły deszcz ... spadał malutkimi kroplami z kształtnych chmur o szaro granatowym kolorze... Nie przeszkadzał mi...
Czułam się wyróżniona... zastanawiałam się dlaczego dziś są właśnie ze mną... Aniołowie... moi strażnicy ...
Mijałam polany i zacienione zakątki deszczowego lasu... tak pięknego o tej porze roku...
Dwie sarny , jak posągi stały na skraju jednej z polanek... były tak blisko... wpatrywały się we mnie i konia oczami w których widać było zaciekawienie, ale i nutę niepokoju... Nie uciekały.... stały tam tylko i czekały na mój ruch. Nie podeszłam bliżej by ich nie spłoszyć... tylko patrzyłam chwilę i podziwiałam jedne z najpiękniejszych stworzeń jakie stąpają po tej ziemi... Dalej jastrząb kołował nad koronami drzew... niczym niezmącony spokój bił z tej tajemniczej krainy, której i ja byłam przez chwilę częścią...
Moi Aniołowie byli dziś ze mną... dotykali mej twarzy w serce wlewając nadzieję... w duszę uczucie jedności z tym dzikim, leśnym światem...
Pozwolili zobaczyć też lisa sznurującego miedzy drzewami niczym sportowiec który najlepiej jak potrafi omija slalomem przeszkody ustawione na drodze do zwycięstwa...
To był dobry dzień... to były wyjątkowe chwile... wiatr ucichł... Nieopodal skakała sójka... a zapach zmokniętych liści wprawiał mnie w swoisty trans...
Nirwana... lewitowałam nad swoim koniem... unosili mnie Aniołowie...
To był dobry dzień... szkoda , że skończył się jak tylko wyjechałam z lasu... Ale pojadę tam znowu... i spotkać mam nadzieję tych Aniołów... wiem , że będą czekać i wypatrywać mnie na skraju zapomnianego lasu...

                                                                                     10.08.2008



 * SEN O EMIGRACJI *

Umarła
 z cierpień wielkich wyzwolona. Odeszła , zasnęła spokojnie . Żegnałam ją z płaczem, żałując..

Kochana moja... wybacz mi, tak Cię proszę. Wybacz to rozstanie i samotność nieziemską. Nie było mnie przy Tobie w chwilach radości i w momentach smutku. Zjawiłam się za późno... tak się bałaś , cierpiałaś a ja nie byłam tak blisko jak mogłam. W szczęściu , zabawie, chorobie i bólu - nie wsparłam Cię. Jedyne co mogłam zrobić teraz to dać Ci wolność , spokój , ulgę. Nie dane nam było przeżyć ostatniego "razem". Nigdy sobie tego nie daruję , wyrzuty sumienia nie dadzą mi żyć i słusznie. Zasłużyłam na pogardę lecz pamiętaj moja Kochana, pamiętaj moja Jedyna- już zawsze będę przy Tobie, a Ty będziesz przy mnie. Pamiętaj  ,że zawsze bardzo Cię kochałam i nigdy kochać nie przestanę. Nie zapomnę tych wspólnie spędzonych lat gdy byłyśmy razem moja przyjaciółko...
Spędzałyśmy razem mnóstwo czasu . Było nam dobrze gdy wiatr w galopie zaglądał nam w oczy , obie pociłyśmy się w upalne dni, marzłyśmy gdy był mróz , mokłyśmy tym samym deszczem. Pływałyśmy w tej samej wodzie - szczęśliwe. To był nasz czas. Ja zajmowałam się Tobą, czyściłam , karmiłam , poiłam a Ty , wytrwale pozwalałaś mi siadać na Twym grzbiecie... Ufałam Ci bezgranicznie a Ty zaufałaś mnie. Pozwalałaś mi się kochać .. i byłaś kochana - bardzo.  Pamiętasz gdy spałam w Twoim żłobie by dotrzymać Ci towarzystwa gdy była burza? Uspokajała Cię moja obecność. Pamiętasz Kłapiząbku Dżarlunię ? Bedrysia? Karego? Teraz do nich dołączysz. Będziesz szczęśliwa. Będziecie razem biegać po zielonych łąkach TAM. Nic Cię już nie będzie boleć... A kiedyś , jak Bóg da, dołączę do Was i zacznie się nasze wspólne, nieskończone "razem". To " razem" którego ostatnio nie miałyśmy. A teraz zamknij już oczka Maleńka.... Potok łez moich opada na Twoje ciało. Już nic Ci nie grozi... tak jak obiecałam... Odchodzisz... Jednak nie na zawsze... Kiedyś moja Kochana spotkamy się na górze... A ja Tu do końca moich dni będę kochać Cię , szanować i pamiętać o Tobie...
Teraz śpij....
Czeka Cię daleka podróż...
ostatnie podróż...
...do Raju.

                                                                     05.06.2001


* PIES Z ULICY MODLIŃSKIEJ  *

...Nie wiem  lub może nie pamiętam... Była noc , latarni mało, a może dużo... Nie wiem lub może nie pamiętam... Było nas pięcioro. Tak chyba pięcioro...

Dawno temu straciłam psa , mojego pierwszego psa. Na imię miał Rudi, potrącił go samochód... Szukałam, płakałam , prosiłam Boga by żył... lecz nie żył już gdy go znalazłam. Chciałam zabić siebie by móc dalej być z nim. Nie wiem co bym zrobiła gdybym wtedy dopadła kierowcę. Miałam też inne psy, bywało , że wybiegały na ulicę i... przestałam wierzyć w Boga. Dużo czasu minęło nim znów uwierzyłam...

Pięcioro nas było, samochód pojemny , sprawny, chyba passat ale już nie pamiętam. Pamiętam tylko hamowanie... Ktoś krzyknął "uważaj pies!" -potem uderzenie... samochód stanął. Wyszliśmy, ja pobiegłam... Niestety , za późno. Leżał tam , na ulicy , piękny , duży - tak podobny do Kadeta tylko nieco mniejszy... Jeszcze kilka ruchów i koniec...
Zabiliśmy go !!! Ja tego nie przeżyję !!! Dlaczego Koko nie wyhamował ?! Wiem , to nie jego wina, winę ponosi wyłącznie właściciel , znowu nie zamknął bramy... To On zasługuje na śmierć! Wszyscy mówią  "dobrze , że to TYLKO  PIES". Dla mnie to AŻ pies !!!  PIES - mówią -  NIC, a po wielkim NIC nastąpi u nich  -TO NIC. Nikt się nie przejmuje, kurwa , nie przejmie się nikt!!! Dlaczego ? To była przecież , żywa , czująca, potrafiąca kochać , wierna istota... Życie które zostało odebrane tak brutalnie !!!

Przypomina mi się Rudi, może jego kat też miał wyrzuty sumienia, jak ja? A ten Pies z ulicy Modlińskiej niech do nieba psiego wędruje z Rudim się spotkać. A ja ? Co mi pozostaje ?Napisanie marnego tekstu ku pamięci wszystkich zwierząt które straciły życie pod kołami samochodów. A w szczególności Psu z ulicy Modlińskiej...

                                                                      19.06.2001




*  OSOBISTY WILKOŁAK  *

Błyszczące , czarne , zwierzęce oczy... Owłosione , olbrzymie ciało... Postać na dwóch nogach - ale to nie jest człowiek.
Dłonie niby ludzkie ale nimi nie są... Brązowe , ostre pazury -
- szpony , błyszczą z daleka jak węgiel albo stal. Zlepione śliną długie zęby - raczej kły, wystają z szeroko otwartej paszczy.
Twarz - mordercza dzika bestia! Jest mokry , ciemny , wpół zgięty.
Porusza się dziwnie, szeroko stawia łapy z boku na bok : lewa , prawa, lewa , prawa... 
Dziś znów czułam jego obecność , wiedziałam , że mnie obserwuje... jednak trzymał się z daleka (nigdy do mnie nie podszedł ) ale ja byłam pewna , że jest bardzo blisko , słyszałam jego kroki , przeraźliwy oddech - takie głębokie aaahhh...
Strasznie się bałam , bałam ! Strach !
Boje się , że wrócił - wiem to !!!
Pojawia się tylko gdy jestem sama , gdy jest szarówka ale jeszcze nie noc. Dlaczego mnie prześladuje ? Oczami wyobraźni widzę jak chowa się za drzewem , za rogiem. 
Czuję , że jeszcze nie jest gotów , ale nie mam pojęcia na co.
On wie , bo to na pewno jest ON , On wie , że go nie widzę, chociaż wiem , że jest tuż obok, za mną...
Przez tyle lat obserwuje mnie tylko , śledzi każdy mój krok.
Nigdy się nie zbliża - nigdy.
czasem wydaje się niegroźny - nawet bojaźliwy, mimo to w każdej chwili może zaatakować , zabić , rozszarpać gdy tylko poczuje zapach krwi... (!) karmi się moim strachem...(!)
Wiem , że on istnieje tylko w mojej wyobraźni , ale jest taki realny , prawdziwy , że czuję nawet jego oddech.
Przeraża mnie jego obecność , czarne powieki , krwiożerczy wzgląd...
Boję się ! Boję ! Boję !!!
Wiem , że znowu będzie , będzie jak dawniej bo ... jest odkąd pamiętam... Trzęsę się na myśl , że znów będzie w pobliżu , tuż obok mnie , na wyciągnięcie ręki... Boję się...
Boję się , że zbliży się do mnie , że zrobi mi krzywdę...
Z lękiem oglądam się za siebie... zawsze jestem sama gdy przychodzi , gdy na mnie patrzy , analizuje...
Nie wiem co pewnego dnia podpowie mu zwierzęcy instynkt...
Odczuwa strach przed ogniem...
Czym jest ? Co mi zrobi ? Jestem chora z przerażenia bo... on jest czymś czego się nie spodziewam...
jest wszystkim czego się boję !!!

                                                                                06.08.1999

Kilka słów...
 
Moi drodzy ...

Przedstawiam Wam swoją amatorską stronę, którą będę stale rozwijać.

Znajdziecie tu głównie moją skromną twórczość czyli wiersze , kartki z pamiętników , refleksje i wszystko co rodzi się w mojej głowie późną nocą...

Najstarsze zamieszczone tu wiersze powstały około 20 lat temu czyli gdy miałam zaledwie kilka lat.

Od tamtej pory powstało ich około 500 i w miarę możliwości będę je tu wkładać.

Pojawią się też opowiadania i teksty piosenek. Powstanie galeria ze zdjęciami moimi i otaczającego mnie świata. ..

W Bezsenności Lisiczki swoje miejsce mają też zwierzęta krzywdzone przez ludzi...
Ich los nie jest mi obojętny i mam nadzieję , że Wam także...

Zachęcam Was wszystkich do wsparcia opisanych kampanii na rzecz ratowania Naszych Braci Mniejszych...

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam...

Chętnie też przyjmę słowa krytyki lub może nieco milsze które możecie zostawiać w księdze gości.


Lisiczka
Przycisk Facebook "Lubię to"
 
 
Dodaj do ulubonych
 
eL.Amonte

 
licznik 23511 odwiedzający (68736 wejścia) tutaj !!!!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja